Forum Forum Artystyczne. Strona Główna

Forum Artystyczne.
Artystycznie dla wszystkich. I w ogóle.
 

Twór pseudo literacji tylko omyłkowo nazwany prozą.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Artystyczne. Strona Główna -> Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Phobos




Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Siedlce

PostWysłany: Sob 11:49, 01 Sty 2011    Temat postu: Twór pseudo literacji tylko omyłkowo nazwany prozą.

Szaleństwo przychodzi niespodziewanie, słyszysz głosy, widzisz obrazy. Niektórzy ludzie doświadczają tego codziennie, codziennie.rozmawiają sami z sobą. Widzą siebie takimi, jakimi chcieliby być. . Nie mają jednak Twojej odwagi, aby pójść na całość i dokonało się.







-Teraz czujesz ze żyjesz.-Odejdź...!-O nie, to już poszło za daleko.-Nie cofniesz czasu.-Boże mój, przebacz mi, Boże mój, pomóż mi... -Nie umartwiaj się on Cię zostawił, ale ja Cię nie opuszczę.-Jesteś gorszym dzieckiem Boga. -Wypierdalaj!!!-Po co te nerwy? Tylko popatrz, co razem osiągnęliśmy?-To nie ja, to ty!!-Nie... to ty!-I dobrze o tym wiesz...-Martwisz się naszymi dokonaniami a zapomniałeś jaki miałeś z tego ubaw? Jesteś hipokrytą.-Pogódź się że Bóg nie wie o Twoim istnieniu, nie miał w planie abyś się narodził i prawdopodobnie żałuje, że chodzisz po ziemi.-Więc teraz popatrz na tę księgę!-Bestseller, ludzie sukcesu, idący po trupach do celu, tacy jak Ty. -Zapomnieli o prawach nadanych przez tego który jest tym kim jest. -I zaszczepili w sobie wyjątki od tych 10 przykazań.-Co jest wart człowiek który łamie zasady ustalone przez stworzyciela?-Nie wiem ...-Mów! Wiesz co masz powiedzieć!! Do kurwy nędzy, gadaj!!











-Pierwsze, nie będziesz miał bogów cudzych przede mną...!-...chyba, że zwątpisz w jego istnienie.-Drugie, nie będziesz brał imienia Boga twego na daremno...!-...chyba, że coś Cię zdziwiło albo zszokowało.-Trzecie, pamiętaj abyś dzień święty święcił...!-...chyba ,że w telewizji leci coś ciekawego.-Czwarte, czcij ojca swego i matkę swoją...!-...chyba, że zabronią Ci czegoś na czym Ci zależy.-Piąte, nie zabijaj...!-...chyba, że pod pozorem walki z terroryzmem.-Szóste, nie cudzołóż...!-...chyba, że Twoja partnerka przestanie być interesująca.-Siódme, nie kradnij...!-...chyba że Jesteś politykiem lub urzędnikiem.-Ósme, nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu...!-...chyba, że "po trupach do celu".-Dziewiąte, nie pożądaj żony bliźniego swego...!-...chyba, że jest fajna i lepsza od Twojej.-Dziesiąte, ani żadnej rzeczy która jego jest....chyba, że ma więcej od Ciebie.











-A teraz Ty, ten który osiągnął wiele przez swój egoizm i bezwzględność co powiesz?-Nie wiem kurwa, daj mi spokój!-Jesteś śmieszny, sam przyzwoliłem mi na to.-Ale już... nie chcę.-Stałeś się tym kogo wcześniej nienawidziłeś i jednocześnie bałeś, cwanym karierowiczem, człowiekiem którego sukces opiera się na wyzysku maluczkich. A jednak pragnąłeś takim być, bo przeszywała Cię zazdrość.-Dokonałeś wiele dzięki mnie! Ale nie zawsze ja pchałem Cię do okrucieństwa.-Ty dokonywałeś wyboru, podświadomie pozwalałeś mi na działanie.-Każda komórka w Twoim ciele błagała mnie o to abym zmienił Twoje życie.-To Ty posłałeś w nie byt cały ten syf, stałeś się zalążkiem zmian.-Za jaką cenę? Powiedz, kimkolwiek jesteś? Ile ludzi zginęło nie winnych ludzi.-Każda rewolucja potrzebowała ofiar, jesteś katolikiem powinieneś wiedzieć, że nie ma ludzi bez winy! -A ja tylko zasiałem ziarno na żyznej glebie, ziarno które dało plon stukrotny.















Bronię się przed tym ale on ma rację. Lista moich grzechów jest długa. Popełniłem tyle błędów tyle złamałem zasad i praw obwiniając jego, a sam to wszystko zainicjowałem. A teraz cofam się o krok i uświadamiam sobie co się stało, znów dwa trupy. Pewnie nikt o nich nie zapyta. Ale jeszcze tak nie dawno życie było dla mnie największą świętością a teraz odbieram bez wahania. Myśli rozwiewają się jak serpentyny dochodzę sedna jednak prosto i jasno jak świetlista strzała, znów on jest mną i znów jestem potężny bo stałem się potężny. Nauczyłem się walczyć wręcz, strzelać, otwierać zamki, łamać zabezpieczenia komputerów. Nauczyłem się także... rozmawiać, perswadować, narzucać swoją wolę, zastraszać. Korzystając z tego chwilowego oświecenia zastanawiam się, jak potoczyłyby się moje losy, gdybym wtedy wiedział to wszystko co wiem teraz. On i ja, jaki ja? Czy ja jeszcze istnieje? A może nigdy się nie narodziłem jako osoba która przez tyle lat nie znała samego siebie.Mój byt jest nie pewny, zachwiany pomiędzy osobę którą widzę przed oczyma, od tak dawna a teraz stała się całością mojego życia. Dopełnieniem mojego szaleństwa, spoglądam na swoje dłonie i nagle wydają mi się martwe jak cały, ja bo umarłem dla tego świata. Stałem się kimś innym bo ludzie zaczęli mnie postrzegać inaczej.Jest jeszcze nadzieja Ona tej której imienia nie znam ale on nie pozwoli mi się do niej zbliżyć. Ona potrafiłaby mnie ożywić lecz nie ma jej tu i jestem sam na sam ze sobą. Od tamtej tamtej nocy, gdy rozstałem się z Nią... i nie ma już nic co mogłoby cofnąć czas. I nie ma już nikogo, kto mógłby mnie zrozumieć...Ta dziewczyna siedząca pod klubem. Ma łzy w oczach. i Ból. I samotność. Jest taka podobna. Złapią mnie. Niech mnie złapią. Może wreszcie osiągnę spokój?Może zacznę jako ktoś inny? Od nowa? Ale jak to się zaczęło...?















Nastał Listopad, zimno. Który to już mamy? Rachuba mnie przytłacza, nie pamiętam czasu.Ale nie ma to znaczenia dziwny etap mojego życia i przynajmniej pięć miesięcy do chwili, aż słońce ponownie przekona przyrodę że, warto podjąć wysiłek wiosny. Jestem pod klubem na cyferblacie godzina 1.17.Zamiast perfum woń przegranego. Czuję się jak światowy obiekt wyszydzeń w epicentrum jego obelg powtórka z historii w kalendarzu mych dołów. Zmieniam się w automat z przewidzianym wzorcem zachowań instynktowny plan podświadomych reakcji na bodźce. Na agresję zareaguję agresją na uprzejmość zareaguję chamstwem. Jestem pijany mogę liczyć co najwyżej na litość.A podobno chłopaki nie płaczą...a zbiera mi się robocze łzy zraszacz z płynem Borygo ,smród, kwas w mych tętnicach. Pulsowanie skroni w rytm uderzeń lewej komory. Nagrzany mieszanką trzech tysięcy oktanów.Warkot cylindrów imprezowy automat szuka wolno ssących silników. Z mych płuc wydobywa się rakotwórczy azbest rozpylany z każdym wydechem jak biliony martwych komórek skóry porwanych w wir powietrznych prądów , wszyscy obracamy się w proch. Chciałbym oddychać dymem a paruję etylem...(Jestem taki odrażający) Stoję chwiejąc się co chwilę czuję toksyczny bat na własną wątrobę, trzustkę i parę nerek. A ktoś za winklem wali w kanał błysk igły w mroku zdemaskował go. Świst ogromnego miecza i krew na wyżłobieniach. Szczerbate powierzchnie, korozja podsyca infekcję.Klub Egoista Jakby był dla mnie stworzony i Ona tam była wyglądała jakby czegoś szukała. Podeszłą i zapytała.Skąd w moich oczach tyle bólu? Oczy, doskonale pamiętam jej oczy były wielkie czarne jak klejnoty samego piekła.Najpiękniejsze jakie dane mi było zobaczyć. Zapomniałem się w ich obliczu, miałem ochotę ją posiąść, pożreć.Nic tak nie żre jak kwas siarkowy aż, nabrałem apetytu na zubożony uran. Promieniowanie rozsadzi każdą komórkę w ciele i będę się świecił jak latarnia morska na Feros. Jak cudo tamtego świata w blasku Jej rozszerzonych źrenic w obecności odbitych miliona iskier miejskiej aglomeracji. Pamiętam...rozmyty makijaż Smoke-eye jakby wylała ocean łez. Lśnienie jej włosów, figurę modelki.I co raz więcej podniet Sen o mitologii bogowie greccy ja Syzyf i Prometeusz w jednym mnie zniewoliła bogini Hera. Po nie długim czasie byliśmy u niej. Spodziewałem się obskurnego m4 takiego jak moja nora.Gniazdowała jednak bardzo stylowo, purpurowa farba na ścianach magnat wśród barw. Meble z syberyjskiej sosny, podłogi bordowe od mahoniu jakby przelano tu krew, myślę ze mieszkała tu sama. poczułem aksamit jej ust smak żelaza, paroksyzm bólu gdy zagryzała wargi skąpani w własnych uściskach zrobiliśmy to mocno jak zwierzęta.Chwilowe uczucie spełnienia i pożegnanie bez sentymentów. Wyszliśmy z jej domu o dziwo nie zamknęła drzwi na klucz mimo ze gdzieś się wybierała. Brak inicjatywy z obu stron, podziękowała widocznie musiałem być jej potrzebny.Odeszła opadł czar i puls zwalniał bieg, tak powolny kontrastował się z taktem jej białych szpilek i co raz słabszy w miarę gdy się oddalała kołatanie ustało. czy słusznie postępuję stojąc jak słup soli? Powinienem za nią pobiec dostąpiłem jednak do bariery której do dziś nie potrafię pokonać,jest nią strach.(Jestem taki bezradny) Nawet nie spytałem o imię czuję się jak szmata.











***











Poranek bywa najgorszą porą dnia, czasami łeb napierdala z nie znanych nam przyczyn, dziś ratuję się myślą o apelach synoptyków które miały ostrzegać przed niskim ciśnieniem przecież jeszcze przed dwunastą upajałem się wódą. Straciłem coś przez bezczynność. Moralniak ujawnił się jak przedśmiertne rzężenie schorowanego człowieka.Flashbacki minionej nocnej eskapady na przestrzeni godzin. Z rozdziawionym ryjem z językiem na wierzchu leże wpatrzony w bladą poświatę zza rozwiniętej rolety. Każdy zakamarek pokoju wypełniają pastelowe kolory. Słyszę łoskot kropli deszczu o dachy i szyby,to mnie usypia. Na zewnątrz szaruga na pewno piździ jak w Kieleckim nie będę wietrzył pokoju. Zastanawiam się czy znów Ją spotkam? To przypominało sen o wieczności. Wiem , wiem co powinienem wiem gdzie gniazduje ten czarny Anioł,byłem tam z nią stała się wszech obecna. Na całym ciele czułem jej obecność i dotyk, okrzyki rozkoszy które stały się mantrą. Być może Ona będzie starała się o tym zapomnieć, ja jednak nie potrafię zatrzeć tego wspomnienia.Pójdę tam dziś w nocy. Wraz z tym postanowieniem wstaję nie udolnie próbując utrzymać równowagę. To dobry dzień aby umrzeć poczuć agonię i zapłacić za grzechy opijstwa. Gały jak nie przypominają żądnej znanej waluty.powiedzenie że wyglądają jak pięć złotych to zbyt błahe określenie, język przywarł do podniebienia jak komunijny opłatek.98% Polaków choć, raz stało się ofiara tego stanu. KAC . Znam kilka genialnych metod na kaca a oto m.in nie które z nich:1. Nie pić poprzedniego dnia.2. Nie dopuszczać o kaca.3. unikać picia alkoholu.Przecieram powieki widzę miskę i srajtaśmę-profilaktyczny zestaw na torsję, na sam widok mam odruchy wymiotne.Gdzie są krople do oczu? W tym śmietniku historii na samym dnie chaosu mojej szuflady. nic z tego jestem zbyt zjebany by szukać. Ale co tak capi? Jebie jak małpie z ucha, czy ktoś tu zarżnął kozę? Nie no, pytam serio, a no tak to ja.Wali z gara jakbym zajadał się przez rok czosnkiem i cebulą popijając przy tym wywar z kiszonej kapusty.Jest miętus widzę go w oddali, ile zostało tyle pochłaniam (Jestem taki pazerny) .Ladies and Gentleman dziś w walce tego poranka na ringu z jamy ustnej spotykają się dwaj giganci. W lewym narożniku silny aromat miętowy w praw prawym natomiast mocno zakiszony oddech Gong. Walka jest wyrównana. Ostrożnie otwieram drzwi robiąc przy tym slalom między walającymi się wszędzie butelkami. W mieszkaniu nikogo prócz mnie psa i siostry melepeta ma zajęcia po południu jak ja, na szczęście jest jeszcze w objęciach Morfeusza.











***











Sprawdzam telefon widnieją trzy nie odebrane połączenia, dzwonił Mesner mój szef jakąś godzinę temu lukam na budzik jest za 8.55 pięknie kurwa. Jak zwykle brakuje pary rak do brudnej roboty, dopiero gdy człowiek wie na czym polega ten biznes dopadają go wątpliwości. Otóż pracuję w knajpie o bardzo trafnej nazwie "Ból".Należy ona w rankingu do najczęściej odwiedzanych przez policję, szef nie zbyt dobrze ukrywa swoje interesy.Jak na razie nie zagraża to w prosperowaniu lokalu. Jestem przede wszystkim kelnerem ale często tak jak np. dziś powinienem nadzorować ilość zakupionego zaopatrzenia. I w razie czego dopilnować aby niczego nie zabrakło.Od czego by tu zacząć?......Między innymi beczki średniej jakości piwa,(bywa że z 40-kilku sztuk rozmnażamy je rurkami z wodą.Jezus zamieniał wodę w wino, my robimy podobnie z piwem tylko że, odwrotnie.) -warzywa i owoce (świeżość i jakość pozostawia wiele do życzenia)-wyroby mięsne i produkty mięso podobne ( 2 czasem nawet 3 gatunek)-gotowe posiłki (w minutę gotowe po uprzedniej wizycie w mikrofali) Stosujemy też tzw recycling potraw, wykorzystujemy często te same resztki.-mocne alkohole gorzałą wszelkiej maści a także m.in wina, likiery, szampany i drinki...-dodatki do drinków (słomki, te fikuśne zakręcone jak świński ogon, palemki, widelczyki, fosforyzujące popierdułki w nieskończoność można wymieniać)-środki czystość (szmatki z mikrofibry, hektolitry płynów do czyszczenia)-wyroby tytoniowe ( wszelakie marki mniej lub bardziej popularne słomki, lighty, mentole, mocne lecz zdarzą się perełki jak np. cygara nie znanego mi pochodzenia)Czasami widzę te same numery na banderolach Royal, meta nie wiadomo często co tak co serwuje barman? Każdy produkt obciążony znakiem akcyzy jest zazwyczaj tylko z nazwy. Mafie tytoniowe a także spirytusowe i ich fabryki na wschodzie,nie zapomnijmy o naszych rodzimych rozlewniach i manufakturach. Mafia czerpie ogromne zyski z obrotów nielegalnym alkoholem i wyrobami tytoniowymi.ten alkohol i szlugi są tańsze mimo że walory tych "produktów" odbiegają od ustalonych standardów dlatego dopóki żaden klient nie wyzionął ducha albo pozwał tę budę z powodu zatrucia organizmu dopóty ten interes się będzie kręcił. Nie powiem zdarzały się też wpadki niezapowiedziane inspekcje Sanepidu (zazwyczaj kończy się na upomnieniu albo grzywnie dla lokalu której szef nie odczuje)











***











Cóż powinienem oddzwonić z pewnością mój szef wielki, wielki Menager martwi się o swego pracownika. A niech spierdala na padure, jak na razie tyle na ten temat. Guma zadziałała jak chciałem ale nie mam już siły jej żuć.idę do łazienki gęba musi lśnić. Odświeżam się mydło pachnie jak ogórek , nic tylko rozsmarować na chlebie. Słyszę kroki w korytarzy wstała małpa ( kupię jej mydło o zapachu banana). Bieży ku łazience jak zwykle przekoczuje w niej pół godziny. Wychodzę nie zamieniając słowa.Po namyślę dochodzę do wniosku iż jednak będę musiał przemówić...(Jestem taki zdesperowany)-Siostra? Jest w lodówce jakiś nabiał, kac mnie dopierdala?-Nie wiem, strzep sobie do szklanki nie trzeba było wczoraj chlać!-Bez użyteczna suka!!!-Pędź!-Sama pędź!I tak to wygląda, to pokazuje jacy jesteśmy dojrzali jak na razie reprezentujemy swoim językiem grupę pokemonów z nierekomendowanym pierdolcem oraz brakiem opcji mózg. Gdy z nią rozmawiam czuję się jakbym znów miał 5 lat. Nic to idę do lodówki. Pamiętam jak bawiło mnie gdy usłyszałem historię o tym że między 81 a 83 można było kupić tylko sól i ocet. A teraz przeskok do realiów i gorzka prawda o pustej lodówce.Napiję się herbaty. Piiiiiiissssssk woda wrze w czajniku, obłok pary niczym łuna z wielkiego pieca. Zaraz rzygnę mdli na myśl o oparach esencjonalnej mikstury. Z resztą herbata nie postawi mnie na nogi. W zakładach karnych przetrzymywani tam więźniowie zaparzają "więzienny czaj". Nic prostszego:-Herbata musi być sypka, pół paczki zalewa się wrzątkiem dwa razy więcej niż herbaty.-Stawia się na małym ogniu i gotuje przez jakiś kwadrans pod przykryciem.-W razie gdyby zbyt dużo odparowało dolewamy wody.-Na koniec przelewamy do szklanki i wypijamy z smakiem.Murowany skok ciśnienia a czasem mogą wystąpić mdłości lub inne nie znane mi skutki uboczne,ale przebudzenie następuje natychmiast, ja w każdym razie nie próbuję tego wynalazku.Słyszałem też o takich dodatkach do czaju jak wódka lub popiół z papierosa, zboczenie takie same jak zakąszanie gorzały pastą do zębów. Nie pytajcie skąd wiem mam znajomych w akademikach no cóż.Ludzie tam mieszkający bywają......zdesperowani. Zalewam w końcu, czekam jeszcze aż opadną fusy. Słucham szelestu kamienia na dnie czajnika zajebiste zajęcie. Biorę łyka, ohyda i słyszę za moment.-Zalej i mi!-Dobra, a ile słodzisz?-Nic, cukier to śmierć.-Za jakiś czas sama zaczniesz ją przypominać.-Co?-Nic po prostu daleko na liściu sałaty nie zajedziesz.-I tak nie ma nic w lodówce, tylko pleśń się dobrze trzyma.(Zabiła mnie rzeczywistością). Pełznę w stronę komputera, wirtualna przestrzeń jedyna forma rozrywki dla ludzi moim poziomie intelektualnym. podnoszę się bezwładnie z krzesła, nie wiem PO CZYM potrafi wywnioskować co w danej chwili chcę zrobić w każdym razie, drze mordę.-Nie opłacony net!-Przecież wiem!i po raz kolejny mnie uświadamia. Nie trawię jej ech, zwieszam głowę. Chcecie się czegoś dowiedzieć o mojej siostrze?jej życie obraca się w okół chęci posiadania nowych ciuchów, dodatków, kolejnej pary butów.... Metka przede wszystkim metka taki jej jej pijar. Jak większość jej podobnych w szkole stara się wyglądać co najmniej na tak jakby przeprowadzono na niej prace wykończeniowe. Nie zliczona ilość gówna którym się smaruje poraziła by nie jednego.Wchodzę do łazienki a tam... jej rzeczy Wszelkiego rodzaju balsamy do ciała, róże na policzki (Nie pomoże puder z róż kiedy morda szpetna już),pieniące mleczka do kumpeli, mleczka nawilżające z mleka koziego, mleczka do demakijażu, ( Kiedyś rzeczywiście się strzepię jak mi poradziła tyle ze do tych jej mleczek) cienie pod wory pod oczami, kremy z jakimś cynkiem dobrze że nie z cyną albo aluminium z miodem z woskiem pszczelim (A mogli by wrzucić całe pszczoły albo albo zmielić cały Ul).Kremy do skóry suchej, normalnej, tłustej, mieszanej z przebarwieniami i te do depilacji bleee, dezodoranty, pomadki, błyszczyki. tusze do rzęs.Jakieś super duper śmietankowe kremiki do "Peelingów", waciki kosmetyczne, napcham jej kiedy waty szklanej . Można wyliczać w nieskończoność ale obawiam się że wiedza na ten temat jest mocno ograniczona. Kinga bo takie było jej imię wychodziła z założenia iż tak naprawdę nie musi nic robić. Otóż liczy po prostu na bogatego skurwiela który będzie ją utrzymywał, powodzenia życzę, niech dalej czeka na księcia z bajki. Drapię się po brodzie(Czy to już ten dzień?) ach no tak Kurwa znów muszę się golić.Chciałbym w przyszłości być tak bogaty aby jednorazową maszynką golić się tylko raz a nie przez cały tydzień jak zazwyczaj bywa... Przybieram się jak pies do jeża no pięknie, nie ma wody kolońskiej kilka kropel na dnie.W mordę, jest spirytus nie wierzę że to robię sięgam po niego. Odkręcam, wali jak z murzyńskiej chaty dobra, biorę głęboki oddech i aaaaaaaaaaaaaaaaaggggh!Sam sobie zgotowałem to piekło, staram się myśleć o czymś przyjemnym jak np gdy byłem wtedy z Nią z Królową Nocy.Smród odpadów alkoholowego przetwórstwa zastępuję zapachem jej skóry. Pożogę i ten palący uścisk dotykiem jej kojących,gładkich dłoni. Bajka się kończy głęboko i starannie wcieram w skórę zaraz zmyje to mydłem niech zgadnę ogórek.







***











Dryń, dryń dzwoni telefon sygnał ustaje musiała odebrać słyszę z łazienki fragmenty rozmowy, staram uporządkować skrawki informacji.-To do ciebie. (A do kogo niby?)Docieram gębę i lecę, czas zwalnia bieg w gardle utknęła mi kulka zimnego strachu. Myślę pewnie szef, albo ktoś umarł a może coś wygrałem. Czuję się jak rozchwiana na wietrze para gaci zupełnie uzależniona od siły podmuchu. Nie pewnie zawieszona bez spinacza optymizmu który zapewniłby jej bezpieczeństwo. Przystawiam słuchawkę.-Halo?-Ty, siema jak się czujesz? (Dzwoni Suchy kolega z pracy)-W porządku. (Znów okłamuję samego siebie)-Ty, stary bo tu się Mesner dobijał do ciebie.-Przecież wiem! (Jak nie siostra to on mnie uświadamia)-Ty, nie musisz się tak od razu burzyć.-Jasne.-Ty, na twoim miejscu bym mu wyjaśnił dlaczego cię nie ma?!-Ale nie jesteś.-Ty, tylko mówię, ale jak nie dryndniesz do szefa to mogę coś przekazać.-Nic nie przekazuj a najlepiej nie mów mu że, w ogóle ze mną gadałeś!-Ty, jak chcesz nara trzymaj się.-Nara.Oto Damian Sobczak zwany przez nie których "Suchym". Starszy ode mnie o 10 lat a wydaje mi się jakby był moim rówieśnikiem. Doskonały wzorzec pracownika, kurczowo trzyma się roboty, strach przed jej utratą sprawia że,wykonuję ją jak najlepiej potrafi. Cóż posiadane przez niego wykształcenie nie otwiera wielkich możliwości zarobku. Jak można było olać szkołę średnią? Został więc z podstawowym, kretyn ( A mama mówiła ze nie ładnie jest oceniać innych)Ma rodzinę, psa, rybki i karaluchy na utrzymaniu a także kredyt stąd pewność że nie rzuci pracy. Gość bywa irytujący i czasem zbyt dokładny. Po prawdzie da się z nim wytrzymać trzeba tylko nie zwracać uwagi na to jak się czasem zachowuje i słuchać tylko tego co mówi jeżeli ma to jakiś sens. Punktualny i pracowity, pięciokrotny Laureat tytułu "Pracownika Roku" (Dla mnie dupoliz). Odłożywszy słuchawkę wyczuwam coś niepokojącego, to coś jest we mnie. Pierwotne głęboko zakorzenione zło. Czuję jego ucisk słyszę jego zew myślę nad sensem życia myślę o tym co się wydarzy, czuje jak odzywa się żołądek, czas coś wszamać. Oczywiście lodówka świeci pustkami, nielicznie przechowywane tam produkty żyją własnym życiem. Węszę więc po kuchni za czymkolwiek zjadliwym (Próżny mój trud, bez owocne łowy)-Co tak latasz jak żyd po pustym sklepie?(Jeszcze brakowało mi do szczęścia jej komentarzy)-Ja w przeciwieństwie pracuje i muszę jeść.-To co ty tu jeszcze robisz? Poza tym nawet chleba ani razu nie przyniosłeś do domu, wszystko przepierdalasz i nic się nie dorzucisz aby pomóc rodzicom!(Kolejny raz uświadamia mnie z tym że ma rację, nie dam jednak po sobie tego poznać. Popatrzcie ile razy jest także w zaparte obstajemy przy swojej racji nie potrafiąc przyznać się do błędu... Jestem taki fałszywy)-Ty lepiej pilnuj tych swoich szmat i ile na nie przepierdalasz!-Odpierdol się w końcu!-Morda suko!Zapala papierosa, nie którzy nie znają innej metody na rozładowanie stresu. Nawet nie wie jak truję samą siebie(Mi to na rękę) a jeszcze bardziej najbliższe otoczenie (Powinna skończyć z tym nałogiem!)Papieros przedstawię nie które z 4 tysięcy związków chemicznych w tym 40 rakotwórczych zawartych w dymie tytoniowym.Od czego by tu zacząć....?-Aceton (rozpuszczalnik, składnik farb i lakierów)*-Naftyloamina (składniki barwników stosowanych w drukarstwie)-Metanol (trucizna, składnik benzyn silnikowych)*-Piren (stosowany w syntezie organicznej)-Dimetylonitrozoamina ( stosowana przemyśle chemicznym)-Naftalen (środek owadobójczy)-Nikotyna (silna trucizna, insektycyd kontaktowy, uzależnia jak narkotyk)*-Kadm (silnie trujący metal)-Tlenek węgla (składnik spalin tzw. czad)*-Benzopiren (stosowany w przemyśle chemicznym)*-Chlorek winylu (stosowany w przemyśle tworzyw sztucznych)-Cyjanowodór (kwas szwabski stosowany w komorach gazowych podczas II wojny światowej)*-Toluidyna (stosowane w syntezie chemicznej)-Amoniak (stosowny w chłodnictwie składnik nawozów mineralnych)*-Uretan toluen (rozpuszczalnik)-Arsen (trucizna, składnik chemicznych środków bojowych)*-Dibenzoakrydyna (stosowana w produkcji barwników)-Fenol (kwas karbolowy, składnik środków żrących)-Butan (gaz pędny, stosowany do wyrobu benzyny syntetycznej)*-Polon-210 (pierwiastek promieniotwórczy, wysoka radioaktywność) -DDT (insektycyd polichlorkowy, silna trucizna insektobójcza) *-Substancje o właściwościach rakotwórczych,To tylko drobny ułamek skurwysyństwa które siedzi w składający się z rurki z cienkiej bibułki, wewnątrz której znajdują się spreparowane liście różnych odmian tytoniu (lub rzadziej marihuany, cracku czy innych świństw).











***











Dochodzi 10.00 zanim się ubiorę (ile można paradować w podkoszulce i bokserkach?) wypadałoby zmyć z siebie resztki wstydu i dumy.Innymi słowy lepie się od potu i zapachów które przynoszą dwojakie wspomnieni. Mam do wyboru prysznic z którego wydobywa się coś w rodzaju brązowej zupy oraz wannę z której leci czysta woda jednak że,sama wanna nie zachęca aby się w niej zanurzyć. Miliardy kultur bakterii stworzyły w niej istną cywilizację kwestią czasu jest aż wynajdą ogień, heroinę i koło.Pierzyna z pleśni i grzybów. Po udręce związanej z utrzymaniem względnej higieny idę do szafy. Kurwa pusto, wącham wczorajsze ciuchy na koszuli pozostała jeszcze won jej perfum, kwiat wiśni ekstrakt rozkoszy... zapomniałem się przez moment. Sięgam po spodnie te same co wczoraj na kolanie świeża plama z sosu sojowego (zaraz zaraz, ja nigdy w życiu nie jadłem tego azjatyckiego gówna) nie ważne, zapiorę. Wsuwam nachy, koszula na kark. Jestem bliski spełnienia. Kinga też ubrana jak zwykle upodobniła się do dziwki dobieram ton jakbym z niech chciał zakpić.-Heeej, Kinga wyglądasz jak dziwka! Oglądała coś w telewizji w salonie, chwila niepewności poparta milczeniem jakby była na tyle inteligentna aby mnie zignorować.Jednak za moment słyszę...-Ty się nią czujesz codziennie!(celnie się odgryza).Dziś rzeczywiście czułem się jak ktoś kogo wydymano (Resztki męskiej dumy a przynajmniej to co z niej zostało bronią się dzielnie w reducie z mych nielicznych mocnych stron). Samokrytyka hę, tak przyznaje się Ona ta nieznajoma wykorzystała mnie i zostawiła.Apogeum samo upodlenia (Jestem taki przewidywalny). W mojej rodzinie szacunek mam tylko do Ojca (Mama nie żyje od kiedy skończyłem 12 lat) , cóż ktoś kiedyś powiedział że umieranie jest częścią życia. A jedyną istotę w domu którą darzę sympatia jest mój jamnik który wabi się Fidel.Zbliża sie pora spaceru i Fidel o tym wie w każdym razie jakby ktoś o tym zapomniał. Zapodaje arię w postaci wycia, zawodzi wtedy tak jakby odebrano mu coś bezcennego. Na szczęście staram się go tym pamiętać i regularnie wychodzę z nim na spacer.-Idę wyprowadzić psa.(Nie wiem po co jej to mówię?)-To idź!-To idę.-I nie wracaj! (Brak słów)Gdy mieszka się na 10 piętrze i chce się sprawnie dostać na dół są 3 możliwości albo skoczyć z balkonu lub okna,(Podróż w jedną stronę na cmentarz albo bilet na ojom) hehe. Bardziej sprzyjające zdrowiu kursy z góry na dół i na odwrót. Nawet dobry pomysł niestety dla krutkich łapek Fidela zbyt duży wysiłek. Pozostaje winda nawet, lubię windęw krajach cywilizowanych obywatele wiedzą że winda jest za ciasna dla ludzi i każdy musi szanować przestrzeń innego człowieka.Stają do siebie ramionami ( jak na Amerłykańskich filmachhh.) Nikt nikogo nie poznaje, nie zna rozumiem winda taka w bloku tu każdy każdego zna i zwroty grzecznościowe obowiązują takie jak "Dzień dobry" czy "Do widzenia". Ale wkurwia mnie jedno dobitnie, stawanie twarzą do siebie nagminne, patrzenie sobie w oczy i to taka sytuacja. że, a nóż widelec coś do mnie powie a mi jest za ciasno i na dodatek nie mam ochoty gęby otworzyć. Albo "Dziękuję bardzo" po wyjściu z winy,za co ta kobieta czy facet po dwóch piętrach wspólnej jazdy mi dziękuję? Za co? Jakieś wspólne przeżycie między mną a tamtą osobą w tej windzie było?Nie wiem. Ja chciałbym aby w windzie wszyscy stali odkręceni facjatą do wyjścia ramionami do siebie. Nie wielka część populacji wie że po posiłku się zęby pląsuje nitką dentystyczną albo chociaż wykałaczką , bo jak tam kotlecik w przestrzeni między zębowej rezyduje tam się w nim rozwija flora bakteryjna. I z gęby jedzie jak skurwysyn to właśnie mnie wkurwia na maxa stoi taki naprzeciwko mnie i czuję jak na mnie dyszy.Gdy jadę z psem a w windzie a jest ktoś jeszcze muszę Fidela nieść na rękach. wszystko przez zbiorową histerię napędzaną przez znerwicowanych społeczniaków. No bez jaj każdy wie że obcych psów się nie głaszcze, Kaśka kumpela mojej siostry bynajmniej o tym zapomniała. Zostawiłem Fidela przed warzywniakiem siedział grzecznie jak trusia a ta idiotka bez wyobraźni musiała wyciągnąć rękę i... ujebał ją (W końcu ktoś się na niej poznał).Psiak musiał się bronić, przestraszył się bidulek ja z reszta też się jej biję. W każdym razie Fidel padł ofiara propagandy.Czasami w windzie panuje znośny klimat ale jednak najczęściej jebie jak dzisiaj. W takim układzie dojeżdżam do 1 pietra. A dalej schodzę schodami jeszcze ktoś wejdzie po mnie do windy i pomyśli, że ja tak cuchnę ( Nie wiem dlaczego ludzie nie myją?).











***











Otwieram drzwi, Boże co za kraj, co za ludzie, co za burdel? Jakże cudnie byłoby stąd uciec, móc wybić się z tego syfu z komunistycznego bagna gdzie każdy urodzony przed 89 to agent-SB.Ale niestety tkwię tutaj jak i reszta nieświadomych swojej żenującej sytuacji debili. (Jestem taki znerwicowany). Biorę głęboki wdech, napełniam płuca związkami węgla, ozonu, azotu, siarki i ołowiu wszystko jest pełne chemikaliów nawet powietrze jest zatrute.( To jest cena drogi do postępu. Ale on nie może się zatrzymać ) Gdy tak stałem z Fidlem pod klatką jak gąbka wsiąkały we nie krople deszczu, zdałem sobie sprawę że i one są zatrute. W pewnym momencie poczułem jakby wszystko było otoczone swoim polem magnetycznym każdy pierwiastek otoczenia. Znajome widoki, kiosk od 2004 roku nieczynny plajta właściciela i do dzisiejszego dnia kratownice w oknach korodują zmieniając jego żółtą powłokę na czerwień niby krew. Nie opodal stara fabryka papieru otoczona wysokim murem, często z kolegami chodziłem tam na wagary, he. Rozpadające się hale produkcyjne podmywane przez deszcze, dotknięte palcem czasu, nieubłaganie zbliżają do kresu swych dni. Plac niegdyś tak tłoczny i pełen życia zarósł chwastem. Wszędzie wala się celuloza, zewsząd paczki makulatury, flaczeją i gniją smród jak w zoologicznym. w halach wraki i szkielety maszyn manufaktury bele papieru zamakają przez cieknące dachy i na przemian.schną w promieniach słońca. Spuścizna przemysłu ciężkiego. A teraz bezrobocie wzrasta i to wśród młodych, "inteligentnych", "uzdolnionych". Przy każdym spacerze mijam też sortownie odpadów do utylizacji, owa sortownia mieści się na ulicy Świerzej. Nigdy specjalnie mnie nie interesowało jak tam jest,I właściwie pierdoli mnie to. Jest takie miejsce na osiedlu które omijam szerokim łukiem. To jedyny wydzielony obszar do wyprowadzania psów nie żebym łamał jakieś zasady ale...nie marzy mi się slalom między psimi odchodami. Bywa że zrobię kilometr lub dwa w obie strony zanim wrócę do domu. Dziś jednak ograniczę się do kursu do sklepu i z powrotem.Mieszkam na peryferiach straszliwe zapiździe wszędzie daleko a od kiedy zamknęli jedyny na okolicy spożywczak i muszę robić kursy w markecie oddalonym o jakieś pół kilometra.W domu nie ma nic do jedzenia a to co się uchowało no cóż tak powstaje kuchnia francuska, dania biedoty a stało się narodowym przysmakiem ( Moja dobra Znajoma wylatuje do Francji chyba tylko po to aby spróbować winniczka albo wędliny z żaby Wink ) . Ser pleśniowy ( zwykły ser który zaczął się psuć mam taki w lodówce a kosztował 6 zł za 30 deko a nie 20 zł . Plebs nie miał co jeść więc wsuwał to), żabie udka ( wykwintna potrawa z stworzonka tak pospolitego jak żaba na dodatek droga. Plebs nie miał co jeść więc łapał i wsuwał żaby).Kuchnia (Frąncuska*) Akcent na 'ą'Fą, fał, fił, fęł... i bardzo drogo a w dodatku jak pójdziemy do (Frącuskiej) restauracji dostaniemy menu i to najczęściej niczego nie zrozumiemy.Bo oni chyba zakładają że, wszyscy Polacy jak przed wojną znają język (Frąncuski) ( W sumie kto go nie zna? Hehe lody dla wszystkich pięknych pań!). I jest napisane... -"Cuisses de grenouilles a la provencale", co to jest, ciężko wymówić ? Żabie udka po prowansalsku ale to nie koniec fanaberii.-"Terrina" z koziego sera z suszonych pomidorów i czarnych oliwek z koziego sera fajnie brzmi, ale czym jest "Terrina" ?Może to jest jakiś rodzaj talerza albo łyżeczki? -"Wasabi" z sałatką z soczewicy, Wasabi? Hubert Zawodowiec przyjdzie i mnie załatwi? -"Tarta" z pomidorami ale co tarta? Bułka? -Polędwiczki wieprzowe z musztardą z ziarnami gorczycy serwowane z "Ratatouille".( Bez komentarza) ( Ja pierdolę). Pierś kaczki serwowana z "Fenkułem". Fenkuł jeśli dobrze pamiętam z lekcji zoologii to jest zwierze futerkowe afrykańskie.Koniec tych podróży kulinarnych Makłowicza. Jeszcze przejście dla pieszych i będę przed marketem. Nienawidzę chodzić po marketach nienawidzę samych marketów to skurwysyństwo.przez właśnie ten powstały Leszek splajtował i musiał wynieść się z miasta z żoną i dziećmi. Mam dlatego ogromny żal, niby niemy okrzyk na tę nieludzką maszynę do wabienia konsumpcyjnej myśli.Ogarnijcie to co Markety reprezentują jakie niosą z sobą korzyści... -Rozbijanie lokalnych społeczności, które wcześniej skupiały się wokół małych sklepików w centrach miast.-Dehumanizację procesu robienia zakupów (zakupy w małych sklepach były niegdyś okazją do serdecznej rozmowy i zawierania bliższych znajomości z ludźmi z najbliższego otoczenia.)-Nniformizację oferowanych towarów i narzucania klientom własnych gustów.-Wykorzystywania silnej pozycji na rynku do nieuczciwych praktyk w stosunku do klientów, pracowników i producentów. (Oferowanie produktów przeterminowanych, wymuszanie na producentach cen na granicy opłacalności, przeciąganie płatności za zamówione towary, wyzysk pracowników i zmuszanie ich do pracy w późnych godzinach nocnych).-Generowanie w swoim otoczeniu intensywnego ruchu samochodowego (zarówno osobowego jak i ciężarowego), który jest uciążliwy dla osób mieszkających blisko takich sklepów.Fakt tanio i dużo, ale czy życie składa się tylko z chęci posiadania określonych dóbr? ( Jednak ciężko się wyzbyć tej wygody, jesteśmy przecie tylko ludźmi).











***











W większości marketów specjalnie budowane są piekarnie, wstawione są także małe piecyki do wypieku chleba, bułek i tych pierdolonych ciasteczek.Klienci lubią pieczywo prosto z pieca. Zajebiście gdy bagietka jest jeszcze ciepła. Ludzie przychodzą na zakupy zazwyczaj głodni bez śniadania (Tak jak ja.),prosto po pracy lub przed obiadem, wówczas zapach świeżego pieczywa unoszący się po całym sklepie sprawia ze mamy ochotę zjeść więcej proste jak pierdolenie.Kupujemy więcej i sklep zarabia więcej. Wrażenie bałaganu gdy wchodzimy do marketu. Co widzimy? Bałagan, burdel ogarnięty pożarem. Ludzie grzebią w koszach jak nurki śmietnikowe.Towary rzucone na paletę. Przypadek? Gdzie tam! Myślisz że na paletach jest wygodniej? Guzik prawda! Dla personelu to bardziej upierdliwe. Ale klient ma wrażenie że jest na bazarze z lewej skarpety z prawej waciki kosmetyczne złudne wrażenie ze kupi coś taniej, coś wygrzebie, upoluje. Często leżą tam produkty sezonowe teraz kurtki, plecaki przybory szkolne.Ustawianie półek na towary w markecie, tzw."layoutowanie", to nauka, którą zajmuje się sztab fachowców. Dana marka np. herbata ( Jeszcze mi się odbija ta dzisiejsza) na linii wzroku, tańsze są albo wysoko albo bardzo nisko. Kolejną z metod jest umieszczanie tego, co musimy kupić ( Jak ja m.in dziś.) np. chleb, mleko na dwóch końcach sklepu. tylko po to aby klient przeszedł przez sklep i kupił więcej rzeczy bo mija np. musztardę i myśli "Przecież musztardy już nie ma". W tym samym celu sklepy co jakiś czas przestawiają swoje działy.By zagubiony klient przeszedł przez cały sklep w z dłuż i w szerz i nakupił mnóstwo rzeczy, zanim znajdzie to, czego mu potrzeba. Wkurwiają mnie te światełka na gwiazdkę, przećpany ozdobami wystrój ten jebany krasnal który ma niby przypominać św.Mikołaja ta podpucha, humbuk i manipulacja, komercyjna gra na emocjach i szopka z tradycji.Ta jebana muzyka która niby buduje klimat wypierana przez fachowców głównym jej celem jest stworzenie projekcji klimatu który sprzyja zakupom. I pierdolenie smutów przez szczekaczkę jakie to dziś sklep ma promocję, " Ser, szynka, ketchup tym razem taniej o 30 %". W portfelu zaciułane w ciszy dwadzieścia złociszy i drobniaki. Kupię podstawowe produkty chleb, mleko, i tuszonkę w słoiku. Zostawiam Fidela standardowo przed wejściem, wkraczam w ten świat niezmierzonych pokładów wszystkiego,Właściciele tego obiekt próbują nie udolnie nadać mu Bożonarodzeniowy nastrój no cóż koniec listopada zbliża się nieubłaganie widać pierwsze oznaki zbliżającej się świątecznej gorączki zakupów. Oglądam te wszystkie fantastyczne przedmioty, produkty które przysporzyłyby mi spełnienia gdybym tylko mógł je mieć. Rozmarzyłem się przez moment, sen o dobrobycie.Ja Carlos Slim Helu i Bill Gates w jednym z miliardami na koncie.Co jest, eee kurwa??? Pięknie musiałem wpaść na kogoś ( Jestem taki nieuważny). To była jakaś szczęśliwa para oboje przechadzali się z wózkiem pełnym zakupów, prawie wlazłem w tyłek tej klientce. -Przepraszam najmocniej, zagapiłem się. ( Coś ze mną nie tak?)-Nic się nie stało. ( Serdecznie odparł koleś fałszywą uprzejmością.)-Naprawdę przepraszam ( Skończ człowieku tę przesadną wazelinę!)-W porządku grunt że wszyscy żyją ( Dodała rozbawiona idiotka. )-Jasne, udanych zakupów ( Powiedziałem na koniec bo miałem już dość tej farsy.)-Dzięki wzajemnie ( Jednogłośnie odpowiedzieli jakby byli połączeni pępowiną w głowie)Widzę w oddali dział z pieczywem nie zastanawiam się (babcia mówiła że każdy chleb jest dobry), nie macam chleba, nie wącham jak to robią stare babshtile które drapią się taka gdzie nie powinny a później dotyka taka rura stara i odkłada ten chleb z powrotem jakby to był worek z cementem który się skabalił.Nie ważne, jeszcze mleko, nabiał jest po drugiej stronie hali i rajd między ludźmi. Jestem sięgam po mleko są różne rodzaje mleka jak każdy wie oczywiście różnią się właściwościami i walorami smakowymi. Nic jednak nie zastąpi mleka które tak, tak przecedzane przez lnianą szmatkę ja robiła moja babcia, prosto od krowy. Kto wie co to znaczy o poranku delektować się smakiem świeżego chleba który został upieczony dłońmi które włożywszy w niego każdą cząstkę miłości i troski aby osoba która spożyje ten chleb wiedziała jak bardzo cię kocha. Posmarowany masłem śmietankowym którego smaku nie potrafię opisać do dziś a także powideł z śliwy której słodko-kwaśny bukiet był tym co naprawdę sprawiało że życie miało smak. A tak łatwo zapomnieć o tym co jest na prawdę dobre. Świat pełen jest chamstwa, obłudy, skurwysyństwa i okrucieństwa nie zmienię świata, ani nikt nigdy w przyszłości więc pieprzyć świat.Jeszcze tuszonka ( Smalec z skwarkami i mięsem.), Suchy mówił ze takiego czegoś nie dałby psu. Przyznałem mu rację, ta z sklepu rzeczywiście nie nadaje się do jedzenia. ( Wyraz jego twarzy-bezcenny). Nie tej odpowiedzi się spodziewał.Nie wnikam już więcej w realia panujące w tym sklepie i w wielu mu podobnych, zbyt dużo nerwów sobie napsułem zbyt wiele zębów zjadłem na tym. Płacę, o dziwo kolejka zerowa. ( zauważyliście ze kolejka tuż obok zawsze wydaje się krótsza?) Anglicy mają nawet takie przysłowie "Trawnik sąsiada zawsze wydaje się bardziej zielony niż własny".W końcu na zewnątrz a Fidel jak to Fidel grzecznie czekał. O tej godzinie rzadko spotykam kogokolwiek, zwykle jednak jest to moja koleżanka Julia stoi na przystanku z swoim młodszym bratem Krystianem którego odbiera z przedszkola. Julia mieszka w centrum gdzie rzadko się zapuszczam ( Bo po co?). Kiedyś widywaliśmy się częściej, niestety mocno zajmują ją obowiązki,szkoła wybiera się na studia myśli o karierze związanej z żywieniem czy coś w ten deseń, dawno nie rozmawialiśmy od wakacji minęło trochę czasu. No i zostaje jeszcze praca jest kelnerką więc, realia jej zawodu są mi znane a jednak zupełnie odmienne. Paradoksja, lecz opowiem o niej później to wyjątkowo skomplikowana osoba. W tej chwili już, jestem pod klatką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Artystyczne. Strona Główna -> Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin